Ja czuję… o złości bez złości cz.1
Mamo, Tato!
Ja czuję… o złości bez złości cz.1
Każdy z nas żyje w świecie uczuć. Niestety, nie każdy jest tego świadomy. Gdziekolwiek się wybierzemy, stykamy się z czyjąś emocją (trudną lub przyjemną). Sami własne emocje zabieramy ze sobą na zakupy, do pracy, na spotkania a następnie wracamy z nimi do domu. Uczucia są wszędzie. Czy tego chcemy, czy nie, otaczają nas i wpływają na naszą kondycję psychiczną i fizyczną. Gdy coś idzie nie po naszej myśli, zwykle odczuwamy złość i irytację. Na niepowodzenia reagujemy w charakterystyczny dla nas, wyuczony sposób. Gdy jesteśmy rozczarowani brakiem postępów w jakiejś dziedzinie lub niesprzyjającą dla nas sytuacją, dajemy temu wyraz. Po naszej twarzy, posturze, zachowaniu widać, co czujemy. Nawet wtedy, gdy usilnie próbujemy ukryć trudne dla nas emocje. Także wtedy, gdy złość i smutek skrywamy za uśmiechem. Od naszej reakcji na pojawiające się po drodze przeszkody, trudności i niesprzyjające warunki w dużej mierze będzie zależała reakcja naszego dziecka. Bez wątpienia emocje takie jak złość, smutek, zawód, żal, strach, lęk są trudniejsze do zaakceptowania zarówno przez nas samych, jak również w chwili, gdy dostrzegamy je w zachowaniu naszych dzieci.
Warto przejść trudną, ale potrzebną lekcję radzenia sobie z niewygodnymi uczuciami po to, aby umieć pomóc naszym dzieciom w chwilach, gdy będą one doświadczały trudności. W tym, złożonym z dwóch części, tekście chciałabym pochylić się nad jedną z najtrudniejszych w moim odczuciu emocji, jaką jest złość (a nawet wściekłość).
Zapewne każdy rodzic przynajmniej raz był świadkiem eksplozji uczuć swojej pociechy. Owa eksplozja ma wiele twarzy i wywołana jest przez rozmaite czynniki (głód, zmęczenie, strach, lęk, niepewność). Najczęściej sposób działania bywa podobny. Wyobraźmy sobie sytuację, w której 18-miesięczny Jaś układa wieżę z klocków. Wytrwale jak na swój wiek i w pełnym skupieniu stawia jeden klocek na drugim. Kiedy sięga po ostatni i próbuje ułożyć go na szczycie wysokiej już wieży, cała konstrukcja zawala się, a klocki rozlatują się po podłodze. Wściekłość Jasia jest spontaniczna i naturalna. Zirytowany zaczyna tupać nogami, piszczeć, uderzać o podłogę. Gdy w przypływie kolejnej fali wściekłości chwyta najbliżej leżący klocek, bierze go energicznie do ręki i ciska nim w meble. W odpowiedzi na takie zachowanie rodzicowi zdarza się mówić: “Jak jeszcze raz będziesz rzucał klockami, to Ci je wszystkie pozabieram”, “Nie wolno rzucać klockami”, “I po co się tak złościsz?”, “Natychmiast idź do swojego pokoju i posiedź w nim tak długo, aż się wyciszysz“, “Natychmiast się uspokój”.
Podobne zdania mogą pojawiać się w odpowiedzi na inne sposoby okazywania złości przez starsze dzieci. To uczucie pojawia się już u najmłodszych. Małe, głodne lub zmarznięte niemowlę daje wyraz swojej wściekłości poprzez donośny, krzykliwy płacz. W kolejnych miesiącach złość ta może przyjąć postać nerwowego uderzania łyżeczką w tacę w oczekiwaniu na jedzenie. Bądź protestowania, wyginania ciała, gwałtowne ruchy rączek podczas kąpieli. Lub w odpowiedzi na zmianę harmonogramu dnia i kolejności działań, do której dziecko jest przyzwyczajone. W późniejszych miesiącach i latach repertuar działań się zwiększa. Będące w furii dziecko może kierować złość ku sobie (gryząc się, uderzając głową w ścianę lub podłogę) lub w stronę przedmiotów domowego użytku (trzaskanie drzwiami, rzucanie przedmiotami, kopanie krzesła, łóżka, szafy) albo innych (uderzenie ukochanego zwierzaka, ciągnięcie go za ogon, bicie, kopanie, szczypanie lub ciągnięcie innych za włosy). Zdarza się, że dziecięca złość wybucha w miejscach publicznych, dając swój wyraz w sklepie, restauracji, przy sklepowej kasie, w pociągu, na przystanku. Wówczas można usłyszeć krzyk, donośny, pełen żalu płacz oraz zobaczyć dziecko wijące się w ataku furii na podłodze.
Dlaczego tak się stało? Ponieważ fala trudnych do powstrzymania emocji zalała lewą, racjonalną, zdolną do zrównoważonych reakcji półkulę i prawa zdominowała wszystkie reakcje. Nasza właściwa odpowiedź na takie dziecięce zachowanie uzależniona jest od wielu czynników, między innymi od tego, w jakim stanie emocjonalnym sami aktualnie się znajdujemy. Jak ułożył się nasz dzień (być może mieliśmy trudne, stresujące chwile w pracy, być może jest coś co obecnie nas martwi, zajmuje nasze myśli). Czy umiemy sobie radzić ze złością własnego dziecka. Czy traktujemy ją jako normalną emocję, czy kierujemy do siebie, zastanawiając się nad tym, “jak dziecko może się przy nas tak zachowywać. Jak może mi tę złość okazywać”. Być może sami mamy negatywne doświadczenia z własną złością i podejmowanymi próbami dawania jej ujścia. Stąd, chcąc nie chcąc, odtwarzamy znany nam schemat i reagujemy na złość dziecka podobnie, jak nasi rodzice reagowali na nasze trudne uczucia. Zanim pochylimy się nad naszym dzieckiem, które w danym momencie przeżywa trudność, powinniśmy się mocno skoncentrować na nas samych i naszych emocjach. Zadać sobie pytanie: “Co czuję, gdy moje dziecko się denerwuje, rzuca przedmiotami, próbuje mnie gryźć i bić, mówi przykre, raniące dla mnie słowa. Czy naprawdę tak myśli, czy chce mi sprawić przykrość, bo inaczej nie potrafi odreagować…?” Być może myślimy, że nasze dziecko robi nam na złość, wystawia naszą cierpliwość na próbę, utrudnia wystarczająco trudną dla nas codzienność. Myśli, które przy okazji wybuchu złości naszego dziecka się pojawiają, powinny dojść do głosu w nas samych. Jeśli będziemy w stanie na nie odpowiedzieć, wówczas z czystym sercem i sumieniem uda nam się ukoić trudne uczucia bliskich naszemu sercu pociech. Bardzo ważną rzeczą, którą rodzice powinni sobie uświadomić, jest fakt, że za złością często kryją się inne uczucia (strach, lęk, niepokój, rozżalenie) oraz stany (głód, zmęczenie, nadmierne pobudzenie, trudny dzień dziecka w przedszkolu lub szkole). Warto określić prawdziwy powód zdenerwowania naszej pociechy. Wówczas znacznie szybciej i łatwiej będziemy w stanie jej pomóc i zlikwidować rzeczywistą przyczynę trudnego zachowania.
O sposobach, za pomocą których możemy naszym dzieciom pomóc poradzić sobie ze złością więcej w drugiej części tekstu. Zapraszam 🙂