Choroba wiewiórki Fili

Pewnego pięknego, słonecznego, wietrznego dnia  wiewiórka Fila postanowiła wybrać się z mamą na spacer. Przygotowała kolorowy latawiec, który dostała w prezencie urodzinowym od rodziców.
– To będzie idealna okazja, aby go wypróbować  – pomyślała.
Pospiesznie ubrała więc zwiewne spodenki, bluzeczkę z krótkim rękawem, nałożyła sandały i czekała na mamę.
– FIlciu, a gdzie jakiś sweterek? Dziś jest ciepło, ale wieje silny wiatr. Nie chciałabym, abyś się przeziębiła.
– Mamusiu możemy go włożyć do mojego plecaka? Na razie nie jest mi zimno – zapytała wiewiórka.
– Dobry pomysł kochanie. Zabierzemy więc go ze sobą. Schowam jeszcze małą parasolkę na wypadek, gdyby złapał nas deszcz – dodała zapobiegliwie Mama.
– Deszcz? Dzisiaj? Przecież świeci słońce. – zauważyła zdziwiona Fila.
–  Teraz świeci, nie wiadomo jednak, czy pogoda się nie zmieni. Jest jesień, a jesienią pogoda potrafi się nagle zmienić – wyjaśniła mama wiewiórka.

To było udane popołudnie. Szczęśliwa Fila biegała po łące ze swoim nowym latawcem i patrzyła, jak pięknie tańczy on na wietrze. Podczas przerwy z zabawie, wraz w mamą zjadła pyszne, upieczone w domu drożdżówki z orzechami oraz ukochane żołędzie.
W pewnym momencie nad łąkę zaczęły nadciągać ciężkie, granatowe chmury.
– Filciu, chyba musimy się zbierać. Za chwilę może spaść rzęsisty deszcz. – powiedziała Pani wiewiórka.
– Mamusiu miałaś rację, rzeczywiście chyba będzie ulewa – spostrzegła wiewiórka.
Zanim jednak mama zdążyła pozbierać koc, piknikowe przysmaki i picie, krople deszczu rozgościły się na łące i obficie ją skrapiały. Mama dała Fili malutką parasolkę, która nie zdążyła ochronić jej przed deszczem. Wiewióreczka założyła z mamy pomocą sweterek i razem pobiegły w strugach deszczu, wpadając w powstałe kałuże, do domu. Obie trzęsły się z zimna i w pierwszej kolejności zmieniły przemoczone do suchej nitki ubrania. Na rozgrzanie mama przygotowała magiczne, gorące kakao z miodem.

Niestety wieczorem, tuż przed zaśnięciem, okazało się, że Fila ma gorączkę, katar a na dodatek boli ją gardło. Mama wiewiórka zadzwoniła więc do pana doktora – Borsuka Kindziuka, który zjawił się z prędkością światła. Osłuchał on Filę, zajrzał do jej uszu, noska, buzi i orzekł:
– Silne przeziębienie moja droga. Musisz je wyleżeć. Zalecam Ci kropelki na gardełko, rozgrzewającą maść na spokojną noc oraz syrop na gorączkę. Po tej nocy powinnaś się czuć już lepiej. Dla bezpieczeństwa radzę Ci zostać przez kilka dni w domu.
– Przez kilka dni w domu? Ech, co ja będę w tym czasie robiła? Strasznie nudne jest takie siedzenie w domu – zauważyła zrozpaczona mała wiewiórka.
– Doskonale Ciebie rozumiem. Im szybciej wyleżysz to choróbsko, tym szybciej wrócisz do kolegów i koleżanek. Jutro poleż przez cały dzień w łóżku, a następnego dnia możesz zaprosić do siebie ulubionych przyjaciół – poradził Kindziuk.
– Dobrze panie doktorze. Tak też zrobię – zgodziła się Fila.
Przed snem, zgodnie z zaleceniami, Fila została wysmarowana magiczną rozgrzewającą maścią zwalczającą silne przeziębienie. Noc była niezwykle męcząca. Wiewióreczka się przebudzała, ponownie zasypiała. Mama musiała kilka razy zmieniać jej piżamkę, gdyż pod wpływem gorączki obecne ubranko było zupełnie mokre. Następnego dnia Fila czuła się już znacznie lepiej. Od razu chciała wstać i zacząć biegać po domu.
– Pamiętasz kochanie, co mówił doktor Kindziuk? Żebyś pod żadnym pozorem nie opuszczała łóżka i wyleżała choróbsko. A na jutro zaprosimy do nas myszkę Pliszkę i jeżyka Frażyka. Dobrze? –  powiedziała mama.
– Mamusiu, ale co ja mam robić? Strasznie nudne jest takie leżenie w łóżku. – stwierdziła zrezygnowana wiewiórka.
– Mam na to sposób – odpowiedziała tajemniczo mama.  – Wyobraź sobie, że jesteś na wakacjach, na których NIC SIĘ NIE ROBI, tylko je, leży, czyta, maluje. I to wszystko w łóżku. Każdy marzy o tym, by choć przez jeden dzień nie musieć nic robić, tylko być w łóżku, prawda?” – zapytała mama z uśmiechem.
– No nie wiem, chyba będę się bardzo nudziła.

Okazało się jednak, że dzień minął Fili bardzo szybko. Najpierw mama przygotowała jej pyszne, rozgrzewające, lecznicze śniadanie – ulubione małe pomidorki, świeżutką, jeszcze ciepłą, upieczoną bułkę, a na deser ukochane orzeszki od babci Agnieszki. Po śniadaniu mała wiewióreczka zabrała się za czytanie i oglądanie ulubionych książek. Czytanie to tak ją zmęczyło, że postanowiła się przespać. Ze snu wybudził ją aromat pysznego, ciepłego przygotowanego przez mamę obiadu:  rozgrzewającego rosołu oraz ziemniaczków z marchewką i roladek z żołędziami.  Posilona takim jedzeniem Fila zabrała się za kolorowanie i rysowanie. Było ono czasochłonne i zajęło jej uwagę na długi czas. Nie zauważyła, kiedy przyszła pora na deser. Pyszny budyń orzechowy, ulubiony przysmak Fili. Po zjedzeniu przysmaku, wiewióreczka zauważyła, że nadszedł wieczór.

Wraz z mamą spędziła ostatnie chwile przed kąpielą na lepieniu jesiennych liści z plasteliny i układaniu ulubionych puzzli. Na noc mama znów posmarowała wiewiórkę magiczną maścią rozgrzewającą. Noc minęła tym razem spokojnie i przyjemnie. Następnego dnia po chorobie nie było ani śladu. Lekarz jednak zalecił, aby dziewczynka spędziła kilka dni w domu, żeby odzyskać siły.

– To nic – myślała Fila.  – Najważniejsze, że dziś odwiedzą mnie moi przyjaciele – myszka Pliszka i jeżyk Frażyk. Już nie mogę się doczekać.