To będzie dobry dzień… Nawet jak będzie zły….

ja4

Dziś zacznę od końca. Coraz częściej u schyłku dnia staram się złapać w myślach dobre chwile, momenty, ludzkie, serdeczne gesty, które mnie spotkały. Wieczór to dla mnie magiczna część kończącego się dnia, gdy staram się zatrzymać samonakręcanie pt. “a teraz jeszcze tylko kąpiel córki, kolacja, usypianie i ….”

Po wymianie uścisków, śmiechów, przytulasów, codziennych wierszyków “karaluchy pod poduchy…” ze swoim tatą, Lila jeszcze przez jakąś chwilę próbuje się wyciszyć. Nierzadko wspomina, że jeszcze potrzebuje wody, kocyka dla ukochanej lali, ulubionej poduszki pod głową. Przykrywa się kołdrą po to, by za chwilę energicznie ją z siebie zdjąć i stwierdzić, że jednak nie tego potrzebuje. Przytula się do mnie, a następnie odwraca z prośbą: “A powiesz mi mamusiu, jak będziesz przewracała następną stronę?”  Doskonale rozumiem jej potrzebę – ona nie chce, by żadna ilustracja uszła jej bacznej uwadze 😉 Wieczorna kondycja Lilci uzależniona jest od dnia i ilości wrażeń, których doświadczyła. Od mojej nie-obecności. Od drzemiących w niej obaw i lęków. Jeśli w danym dniu mało się widziałyśmy, wiem, że wieczorem próbuje się mną nacieszyć. Robi więc wszystko, by maksymalnie opóźnić moment zaśnięcia. Czasem łapię się na tym, że w głowie układam sobie plan działań – spraw, zadań, obowiązków, które na mnie czekają, po JEJ zaśnięciu. I gdy tę myśl złapię, uświadamiam sobie, jak ważne i wartościowe są chwile, których doświadczam. Być może, akurat tego wieczora, córka będzie chciała powiedzieć mi coś dla siebie ważnego. Te momenty nie będą trwały wiecznie. Przyjdzie czas, kiedy wspólne czytanie do snu zostanie jedynie cudnym wspomnieniem, za którym zatęsknię. Dlatego łapię się na wdzięczności za to DZISIAJ, które czasem zdaje się uwierać i drażnić, dając jednocześnie tak wiele radości. W głowie robię sobie pamiątkowe zdjęcie, gdy z Lilą leżymy obok siebie – ja czytam jej ulubione bajki, a ona wtula się we mnie i słucha (czasem zadaje pytania), a później spokojnie zasypia. Pamiętam momenty, w których mówię jej: “Spędziłam dziś z tobą miły czas. Lubię takie dni, jak dzisiejszy. Kocham cię”. Ona wtedy tak pięknie wzrasta, wypełnia się od środka i najczęściej odwdzięcza podobnymi słowami. W formie zabawy z dużą ilością śmiechu prześcigamy się w tym, kto kogo kocha bardziej. Loterię tą najczęściej kończy Lila, proponując: “Mamusiu, kochajmy się tak samo” 🙂 A ja się zgadzam, bo przecież to dobra propozycja 🙂 Te właśnie chwile wspomnę z łezką w oku, gdy będzie mi trudno. Te momenty będą dodawały mi skrzydeł i sił. W chwilach, gdy zdarzy mi się zbłądzić i popełniać wychowawcze lub zwyczajnie życiowe błędy.

z-lila

Gdy Lila już usypia, zostaję jeszcze obok niej i rozmyślam…. o tym, jak dobrze móc leżeć spokojnie w łóżku z poczuciem, że jest spokój i cisza za oknem. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, jednak wieczór DZISIEJSZY to ten, który się liczy najbardziej. To w nim czuję się dobrze, bo wiem, że moi bliscy SĄ. Że  w prawie każdej chwili mogę o nich nie tylko myśleć, ale się z nimi skontaktować. Że mogę się z siostrą umówić na kawę i wspólnie zgrzeszyć przy odrobinie czegoś słodkiego. Że, gdy zadzwonię, moja mama i tato telefon odbiorą.  Że mogę się cieszyć z rzadkich spotkań z bliską rodziną rozproszoną w  innych mieście lub kraju. I kolekcjonuję. Wspólne momenty, gdy zaśmiewaliśmy się z powodu abstrakcyjnego żartu któregoś z nas. Gdy milczeliśmy przy kawie, oglądając ciekawe zdjęcia. Bez złośliwości, nieprzyjemnych uwag. Z radością z powodu bycia razem bądź obok siebie.

Niedawno miałam wielką przyjemność uczestniczyć w wyjątkowych, niezwykle kreatywnych warsztatach logopedycznych prowadzonych przez Kasię Stempień ze Smykoterapii. Skończyły się przed  godziną 20, a mnie czekała trzygodzinna podróż powrotna. Jedna z uczestniczek pożegnała mnie słowami: “Życzę Ci bezpiecznego powrotu do domu”. Taki miły, ciepły gest spowodował, że się wzruszyłam. I poczułam wdzięczność, że mogę na swojej drodze spotykać naprawdę wyjątkowych, inspirujących mnie ludzi. Którzy potrafią bez żadnych oczekiwań być serdeczni, uprzejmi i życzliwi. Bardzo mnie cieszą te nowe, budujące i radujące serce znajomości, będące wynikiem rozwijania moich pasji. Wiem, że wiek nie ma tutaj większego znaczenia. Bo świetny kontakt i łączność można zbudować zarówno z rówieśnikiem, jak i osobą młodszą oraz dużo starszą od siebie. I za mądrości  oraz serdeczność  ludzi, których spotykam na swej drodze dziękuję.

Bywa, że mam trudniejszy czas. Gdy odnoszę wrażenie, że kłód pod nogami jest jakby za dużo. Wtedy próbuję przywoływać w myślach opisane wyżej momenty.  To one stawiają mnie na nogi, dodają sił, pomagają przetrwać szczególnie wtedy, gdy nie chce się już iść. Gdy nawet cierpliwość postanowiła zrobić sobie wolne a spokój poszedł na spacer.

Nawet jeśli dany dzień zakończyliśmy w sposób, z którego nie jesteśmy zadowoleni, to zawsze możemy go naprawić. Nie cofnąć, nie zmienić – lecz właśnie naprawić przez dobrą, szczerą, otwartą rozmowę. Pamiętając, że  każde jutro za chwilę zamieni się w DZIŚ, dając szansę na zmianę, rozwój i naprawienie błędów. Po ochłonięciu i pozbyciu się trudnych emocji zawsze można sprawę wyjaśnić i  przeprosić (czasem męża, innym razem dziecko, a kiedy indziej siebie samą/samego) za swoje zachowanie często niejasne dla nas samych. Nigdy nie jest za późno, by wrócić do rozmowy i zacząć budować relację od nowa, inaczej, lepiej. Jazda samochodem z wykorzystaniem lusterka wstecznego to jedyny moment, kiedy warto odwracać się za siebie. Chyba, że wspominamy nasze niewłaściwe zachowanie i próbujemy je naprawić. Wówczas warto na chwilę się cofnąć, by z lepszym, bardziej budującym rozpędem można było iść do przodu.

Podsumowując – dziękuję za każde DZIŚ, które uczę się doceniać za to, że po prostu JEST. Z poczuciem, że czeka mnie dzień dobry, nawet jeśli trudny i pełen niełatwych doświadczeń. Dlaczego pomimo trudów będzie dobry? Dlatego, że spędzony w bliższym i dalszym otoczeniu ważnych dla mnie ludzi, którzy po prostu SĄ.

ja5