I co Ty na to, Tato?
Bardzo jesteśmy do siebie podobni.
Mamy dużą wyobraźnię.
Lubimy bawić się głosem.
Mamy specyficzne poczucie humoru.
Bywamy chaotyczni, nieco roztrzepani.
Bywa, że boimy się na zapas, zupełnie niepotrzebnie.
Gdy jednak jesteśmy czegoś pewni, potrafimy zrobić wiele, by założony plan, projekt, cel osiągnąć.
Nie zapomnę dnia, w którym jako 8, 9 – letnia dziewczynka zostałam zaproszona na urodziny mojej koleżanki z klasy. Ona mieszkała na 9 lub 10 piętrze. WYSOKO.
Ja miałam paniczny wręcz lęk przed jeżdżeniem windą. Wizja spędzenia 9, 10 pięter w zamkniętym pudle, które może utknąć pomiędzy lub (nie daj Boże) spaść i mnie zabić, była paraliżująca.
Tato zawoził mnie na te urodziny.
Przekonywał, zachęcał abym weszła do tej windy, bo przed nami 9, 10 pięter…. Nie chciał iść na nogach.
Ja jechać nie chciałam.
Wtedy po raz pierwszy dobitnie poczułam, że jeśli jestem czegoś pewna, wówczas nie daję łatwo za wygraną. Poczułam swój opór (lub… upór :)). Nie dałam się przekonać.
Tato nie był zadowolony. Zdyszany był nawet. Zapewne targała nim mieszanka uczuć, które każdy rodzic małego dziecka może sobie wyobrazić i zrozumieć.
Jak możecie się domyślić, ja do tej windy nie wsiadłam. Szłam raźno na 9 lub 10 piętro, nie zrażona wysokością i koniecznością wzmożonego wysiłku.
Dziś ten upór, a raczej pewność drogi i kierunku, w którym zmierzam w stronę realizacji moich marzeń są znacznie większe niż były wcześniej.
Dlatego mojemu Tacie, który zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny, powierzyłam projekt swojego logo. A raczej mój Tato, widząc, że nie jestem przekonana do dotychczasowych projektów, zaoferował swoją pomoc.
Podczas jednego z naszych spotkań przyniósł mi kartkę i powiedział:
– “Wiesz Madzia? Coś takiego mi się w nocy przyśniło. Takie Twoje logo. Jak Ci się podoba?” – zapytał Tato i pokazał swój pomysł.
– “Wow, ale fajne, oryginalne, pomysłowe” – natychmiast powiedziałam. Wcześniej prowadziłam z Tatem bardzo wiele rozmów na temat mojego pomysłu. Otwarcie mówiłam, że nie wiem już, czego chcę. Że już nic mi nie pasuje. Że nie umiem się zdecydować. Że wszyscy usługodawcy mają mnie już chyba dość.
Tato niewiele mówił, ale sporo rozmyślał. Przedstawiał swoje pomysły, ale nie byłam do nich przekonana.
Pamiętam, jak któregoś dnia powiedział mi coś, co mnie uspokoiło:
– “Jak to będzie TO, będziesz wiedziała. Wtedy nie będziesz miała wątpliwości”.
Miał rację. Gdy przedstawił mi swój pomysł, byłam pewna, że to jest TO.
Moje logo, moje imię i nazwisko włożone w obraz pióra. Tego samego dnia wspólnie wybieraliśmy kształty czcionki, a wieczorem Tato nadesłał pierwsze projekty, które następnie modyfikował według mojego uznania.
O ile usługodawcy mogą mieć mnie dość, to mój Tato jest niebywale cierpliwy i wyrozumiały. Wie, jaki mój projekt pod nazwą Mowosfera jest dla mnie ważny. Wie, ile serca w niego wkładam. Wie, jakie mam plany względem mojego miejsca.
Kto miałby być lepszą osobą do przygotowania tego logo, niż mój Tato, który posiada wiedzę, umiejętności w tym zakresie?
Dlatego Kochani, chciałam pokazać Wam moje logo. Nazwa mojego miejsca być może nie jest zbyt czytelna, jednak ja widzę tam wszystko, co dla mnie ważne. Chcę, by był to mój znak rozpoznawczy. Tym bardziej cieszę się, że zrobił go dla mnie mój Tato, bo wiem, że w ten projekt został włożony czas, dużo serca i zaangażowania.
Mam nadzieję, że już niebawem, ujrzycie moją pierwszą pieczątkę z tyłu książki, która trafi do Waszych domów 🙂
Ściskam Was mocno Kochani i przesyłam dużo uścisków :*
M!