Grudniowe czytanie cz.1
I.) EKSPRES POLARNY
Mam taki pomysł, aby każdego dnia w formie krótkich wpisów pokazywać Wam wyjątkowe (w naszym domu) książki, z którymi lubimy spędzać przedświąteczny czas. Jednego dnia może być to jedna (lub kilka) książek.
“EKSPRES POLARNY” przybył do mojego domu w ubiegłym roku. Najpierw przeczytałam tą magiczną opowieść z pięknym przesłaniem, później obejrzeliśmy z mężem jej ekranizację.
Jest to książka krótka, ale treściwa. Opowiada o chłopcu, który pewnej magiczej nocy wsiada do pociągu, prowadzącego go w wymarzone miejsce. Możemy mu w tej podróży towarzyszyć, podziwiając bardzo realistyczne ilustracje. Możemy być świadkiem ważnego dla niego momentu, jakim jest spotkanie Świętego Mikołaja. Możemy dowiedzieć sie, co ułatwia nam wyczuwanie świątecznej magii, wyjątkowości, niezwykłych zdarzeń. Możemy zrozumieć, że cuda się zdarzają a marzenia spełniają. Aby tak było, warto wydobyć z siebie dziecięcą wiarę w niesamowitość zjawisk i rzeczy oraz… wyostrzyć słuch.
Wiecie czego Wam życzę?Życzę Wam, abyście zawsze słyszeli dźwięk srebrnego dzwonka i pomagali go słyszeć Waszym dzieciom. Nie tylko na ten pełen wyzwań czas pandemii. Nie tylko na przedświąteczny czas. Ale tak w ogóle. Na co dzień. Na kaźdy dzień Waszego życia.
M!
Tytuł: Ekspres polarny
Autor: Chris Van Allsburg
II.) “ELF DO ZADAŃ SPECJALNYCH”
Nareszcie mamy go w swoim domu. Dłuuuuuugo na niego czekałam. Ale było warto.
Dziś (1 grudnia 2020 roku) zaczęłam go Lilci czytać.
“Elf do zadań specjalnych” to bajeczna, magiczna, świetnie zapowiadająca się opowieść w 24 rozdziałach. Możemy w jej towarzystwie odliczać czas do świąt. Dziś, gdy skończyłam czytać 1 dzień grudnia, miałam ogromną pokusę, by czytać dalej. Lila zachęciła mnie, abyśmy poczekały do jutra, bo to będzie nasz miły, wieczorny rytuał. A takich obecnie nam bardzo potrzeba. Książka jest pięknie zilustrowana. Czuję, że grudniowe dni w towarzystwie Wiercipiętka upłyną nam magicznie i… w oka mgnieniu.
A czy Wy macie swoje grudniowe, ulubione książkowe hity?
M!
Tytuł: Elf do zadań specjalnych
Autorka: Katarzyna Wierzbicka
Ilustracje: Ulyana Nikitina
Wydanictwo Zielona Sowa
III.) ŚWIĄTECZNE ŻYCZENIE
Tą książkę Lila z pewnością będzie nazywała książką swego dzieciństwa. Jest zabawna, ciekawa, wzruszająca. Już trzeci rok będziemy się śmiały z wyczynów konika i kibicowały bohaterom.
Pamiętam bardzo dobrze okoliczności, w jakich zakupiłam tą książkę. Dwa lata temu. W listopadzie. W czasie ostatniego, zaplanowanego wyjazdu do Warszawy. Wieczorem, wykorzystując trochę wolnego czasu, wybrałam się do empiku i dostrzegłam “Świąteczne życzenie” na półce. Wzięłam je dla Lilci, zastanawiając się, czy ta opowieść jej się sposoba.
Prezent okazał się strzałem w 10. Lilcia pokochała historię o Teodorze, który w święta czuł się bardzo samotny. Z pomocą wypowiedzianego życzenia miejsce samotności zajęła wieczorna przygoda. Chłopiec zapragnął “odsamotnienia”, bliskości kogoś, z kim mógłby się bawić. Z pomocą przyszli mu czterej wyjątkowi bohaterowie, będący dotychczas bombkami na choince. W magiczną noc wigilijną bombki ożywają i proszą Teodora o spełnienie kilku marzeń. Tak oto rozpoczyna się niezwykła, magiczna, zabawna i wzruszająca przygoda. Aby nie zdradzać Wam zbyt wiele i pozwolić odczuć radość z odkrywania różnych wątków tej historii napiszę tylko, że ulubionym bohaterem mojej Lilci jest koń na biegunach, któremu Teo (zgodnie z prośbą) odkręca bieguny, by mógł swobodnie biegać. Konik ma głowę pełną zwariowanych pomysłów i, jak się okazuje, uwielbia psoty. Dodatkowo cierpi na niekończący się głód. Zjada więc wszystko, co wyda mu się kuszące i warte degustacji. Jeśli macie ochotę wyruszyć z opisanymi przeze mnie bohaterami w podróż, zapewniam, że będzie zabawna, zajmująca i wzruszająca.
M!
Tytuł: “Świąteczne życzenie”
Autorka: Katherine Rundell
Wydawnictwo Wilga
IV.) “SKRZAT NIE ŚPI”
Czas na kolejną propozycję idealną na grudniowe czytanie. Dziś będzie o książce, którą uwielbiam oglądać. Zawiera mało tekstu, dzięki czemu mogę się skupić na obrazach i przekazie płynącym z grafiki. Bohaterem tej zimowej opowieści jest mały skrzat, mieszkający w kącie na strychu stodoły. Nie wiemy nic o czasie, w którym zawitał do miejsca, w którym żyje. Wiemy natomiast, że wieczorami, gdy wszyscy śpią, on opuszcza swój strych i robi obchód. Odwiedza mieszkające w oborze, stajni, spiżarni i szopie zwierzęta. Przytula je. Rozmawia z nimi w skrzacim języku. W swym zwyczaju ma również odwiedzanie mieszkańców domu. Z czułością i troską czuwa nad całym gospodarstwem.
Piękna w przesłaniu i grafice jest ta zaczarowana opowieść. Podobnie jak “Ekspres polarny” przypomina mi, że zarówno świąteczna magia, Święty Mikołaj, elfy, renifery i skrzaty istnieją w naszym życiu, wyobraźni tak długo, jak pozwalamy sobie w nie wierzyć. “Skrzat nie śpi” z pewnością zostanie na zawsze w naszej biblioteczce. To taka książka, do której mam ogromny sentyment i w którą uwielbiam (szczególnie wieczorem) zanurzać się oczami i sercem. Znacie tego skrzata?
M!
Tytuł: “Skrzat nie śpi”
Autorka: Astrid Lindgren
Ilustratorka: Kitty Crowther
Wydawnictwo Zakamarki
Tłumaczenie: Anna Węgleńska
V.) WIGILIA MAMY MU I PANA WRONY
Chciałam napisać Wam o zabawnej, przyczyniającej się do ćwiczenia mięśni przepony opowieści o pewnej wyjątkowej Wigilii.
Zapraszam Was do świata Mamy Mu i Pana Wrony. Och jak ja ich lubię. Uważam, że są tak uroczymi bohaterami, którzy stanowią dla siebie idealne uzupełnienie. Mama Mu jest pogodna, optymistyczna, miewa szalone jak na krowę pomysły, do których jej barwny, ekscentryczny, wyrazisty w charakterze przyjaciel bywa dość sceptycznie nastawiony. Dzięki temu wszystkie części przygód z ich udziałem są tak zabawne.
Uwielbiam być Panem Wroną. Gdy czytam Lilci dialogi pomiędzy nim a Mamą Mu, obie się zaśmiewamy. Mam wówczas nieco krakliwy głos, starając się ukazać nim osobowość tego bohatera 🙂
“Wigilia Mamy Mu i Pana Wrony” to książka, którą pierwszy raz przeczytałam Lilci w okresie okołoświątecznym już kilka lat temu. Od tego czasu wracamy do niej co roku, wciąż śmiejąc się z pomysłów Pana Wrony. Mnie niezmiennie wzrusza przekaz płynący z tej opowieści – siła przyjaźni kryje się w drobnych gestach płynących z serca. W owych podarunkach nie chodzi o ich ilość lecz o emocje, które one w nas wywołują. O wspomnienia, do których nas odsyłają. O ciepło, które czujemy, gdy je od kogoś otrzymujemy.
Myślę, że skompletowałam już wszystkie części przygód Mamy Mu i Pana Wrony. W dziś przeze mnie prezentowanej historii Pan Wrona, Mama Mu oraz kury szykują się do świąt. Pan Wrona odwiedza swą przyjaciółkę i zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma dla siebie żadnego prezentu pod choinkę. Postanawia więc wrócić do gniazda i spakować wybrane rzeczy, które w nim są. Tak przygotowane pakunki nie wytrzymują do Wigilii. Pan Wrona jest tak zniecierpliwiony oczekiwaniem na Wigilię, że odpakowuje każdy przygotowany przez siebie prezent.
Tak to już jest z rozpakowanymi prezentami. Gdy miną największe emocje i podekscytowanie związane z odkrywaniem tego, co kryje się w otrzymanym prezencie, często pojawia się pustka i smutek, Uczucie, że to, co najlepsze już minęło. Właśnie z takimi uczuciami przychodzi się zmierzyć Panu Wronie.
Jak dobrze, że jest jego serdeczne, pogodna przyjaciółka i sympatyczne koleżanki kury. Oni postarają się, aby Wigilia Pana Wrony była niezwykła, niezapomniana, ciepła i spędzona w gronie bliskich mu zwierząt.
Jeśli jeszcze nie znacie książkowej serii o Mamie Mu i Panu Wronie, bardzo zachęcam Was do jej poznania. Ubawicie się w trakcie lektury i, być może, już innym okiem będziecie patrzeć na mijane po drodze wrony i krowy 🙂
M!
Tytuł: Wigilia Mamy Mu i Pana Wrony
Autorka: Jujja Wieslander
Ilustracje: Sven Nordqvist
Wydawnictwo Zakamarki
Tłumaczenie: Michał Wronek – Piotrowski