Jeżyk, który kochał dzieci –> o niezwykłej książce, która potrafi pomagać
Witajcie Kochani,
dziś chciałabym przedstawić Wam książkę niezwykłą. Napisaną z miłości do dziecka. Z potrzeby serca. Z pragnienia, by koić lęki, niepokoje zarówno dzieci, jak i rodziców, związane z pobytem młodych ludzi w szpitalu.
Jakiś czas temu napisała do mnie niezwykle sympatyczna kobieta. W swojej wiadomości wspomniała, że właśnie przygotowuje się do wydania swojej pierwszej, terapeutycznej książki dla dzieci. Publikacji, która zdobyła I miejsce w konkursie “Książka Przyjazna Dziecku”. Jestem bardzo dumna, mogąc być jedną z patronek tej poruszającej opowieści.
Na swojej stronie: alicjapodgrodzka.com Autorka wspomina, iż “pisze terapeutyczne książki dla dzieci: lekko nawet o trudnych emocjach”.
To niezwykle ważna i cenna informacja, ponieważ mam poczucie, iż na rynku wydawniczym nie jest wcale tak łatwo znaleźć publikacje podejmujące temat uczuć, emocji, trudności w ich przeżywaniu w sposób jasny, z jednoczesną wskazówką, jak wspierać drugą osobę w doświadczaniu takich uczuć, jak: strach, lęk, niepokój, smutek, żal, niepewność.
Ponieważ jestem bardzo zainteresowana tym tematem, kolekcjonuję godne uwagi publikacje, które nie boją się opowiadać o złości, smutku, tęsknocie, dziecięcych obawach.
Po czym poznacie Jeżyka? Po pięknej kolorystyce. Autorka wysyła Czytelnikom swoją cudowną publikację opakowaną w żółty papier. Przewiązana jest niebieską, urokliwą wstążką. Otrzymując ją ma się wrażenie, jakby trzymało się w rękach wyjątkowy prezent. Niebiesko – żółty – to kolory rozpoznawcze “Jeżyka zwanego Pajacykiem”.
Na początku warto wspomnieć, iż Alicja Podgrodzka sama wydała swoją książkę. Jest ona w twardej, solidnej oprawie, dzięki czemu nie trzeba się martwić, że w trakcie czytania i częstego użytkowania uszkodzi się lub naderwie okładkę. Wszystkie szczegóły dotyczące tworzenia swojej pierwszej publikacji Autorka dopieszczała do samego końca tak, by spod jej pióra i rąk zdolnej ilustratorki: Pani Aleksandry Włodarczyk wyszła przepięknie zobrazowana historia. Bardzo zwracam uwagę na wszelkie detale, zatem i jakość okładki nie uszła mej uwadze. Niektóre jej elementy są specjalnie lakierowane tak, by czytelnik miał przyjemność dla zmysłu dotyku 🙂
Komu dedykowana jest historia Jeżyka?
Każdemu. Nawet jeśli dziecko nie ma doświadczeń związanych z pobytem w szpitalu, być może spotka na swojej drodze koleżankę bądź kolegę, któremu taki pobyt nie jest obcy. Tym samym Jeżyk może uczyć empatii i umiejętności wyobrażenia sobie uczuć, towarzyszących dzieciom przebywającym w szpitalu. Już dawno zarzuciłam wyobrażenie o tym, aby czytać córce jedynie historie, z którymi może się utożsamić. Czasem bywa to niezwykle pomocne (szczególnie jeśli mierzy się z jakimś lękiem, niepewnością, tremą przed publicznym wystąpieniem), jednak myślę, że warto poprzez różne publikacje poszerzać perspektywę i postrzeganie różnych zagadnień.
Kto jest bohaterem książki? W moim odczuciu jest ich kilku. Są bohaterowie główni i bohaterowie poboczni, równie ważni i znaczący dla całej historii.
Dziecko i rodzic, którzy rozpoczynają lekturę, w pierwszej kolejności poznają SZPITAL – budynek, który kocha wszystkie dzieci i chce, aby, pomimo choroby, było im w nim dobrze i bezpiecznie. Zawsze się cieszy, gdy kolejni młodzi pacjenci opuszczają jego mury. Jest barwny i kolorowy, starając się swym wyglądem umilić pobyt chorych maluszków.
Kolejnym bohaterem historii jest REGAŁ Z ZABAWKAMI. Znajdują się na nim różne pluszaki, samochodziki, koparki. Podobnie jak dzieci przebywające w szpitalu, wiele już przeszły. Nie wyglądają jak niczym nieskażone okazy z wystawy. Mają na sobie ślady użytkowania i częstej zabawy (np. miś bez oczka, wyścigówka bez jednego kółka, koparka z pękniętą łyżką). Nic nie szkodzi. Dzieciom te uchybienia nie przeszkadzają i mali pacjenci chętnie korzystają z dobrodziejstw znajdujących się na REGALE.
Jednym z mieszkańców regałowej półki jest ON – smutny Jeżyk, porzucony przez swą wcześniejszą właścicielkę – Edytkę, która na dzień przed opuszczeniem szpitala otrzymała od Babci przepiękną, nową, niczym nie skażoną lalę.
Przyznam Wam się szczerze, że gdy czytałam Lilci ten fragment, miała łzy w oczach. Trudno jej było sobie wyobrazić, by jakieś dziecko mogło porzucić ukochanego pluszaka. Cudownego przyjaciela, towarzyszącego w trudnych szpitalnych chwilach. Był to pierwszy moment, w którym długo rozmawiałam z Lilą o tym, czy warto pozbywać się zabawki tylko dlatego, że otrzymuje się nowszą, ładniejszą. Rozmawiałyśmy o tym, czy fakt iż coś jest nowe oznacza, że jest lepsze. Lila podkreślała, że nie byłaby w stanie porzucić Pajacyka, ponieważ jest taki uroczy (wielkie brawa dla Pani Aleksandry Włodarczyk za barwne, przejrzyste i wymowne ilustracje). Rozmawiałam też z Lilą o tym, co można zrobić z zabawkami, którymi dzieci nie chcą się już bawić (jest przecież tak wiele możliwości ich wykorzystania – lub chociażby obdarowania nimi innych).
To nie jedyny wątek, który w trakcie późniejszej rozmowy można poruszyć z dzieckiem.
Porzucony Jeżyk, który trafił na REGAŁ w otoczenie innych pluszaków, spotkał się z ich wsparciem, serdecznością. Znalazł wśród nich pocieszenie i dobre słowo. W miarę upływu dni coraz bardziej oswajał się on z nową dla siebie sytuacją i dzięki rozmowom z pozostałymi zabawkami zaczął się rozpogadzać. Fakt ten spowodował, iż inne dzieci zaczęły w ciągu dnia brać go do siebie, aby w jego towarzystwie koić swoje lęki, smutki lub znajdować pocieszenie.
Pewnego dnia w szpitalu pojawił się mały przestraszony, rozełkany (bardzo lubię to słowo, którym Autorka opisuje stan dziecka) Piotruś. Gdy tylko Jeżyk go usłyszał i zobaczył, zapragnął zwrócić na siebie uwagę chłopca tak, by trafić w jego ramiona. By móc ukoić jego strach. Okazało się, że Piotruś ma zapalenie płuc i spędzi w szpitalu trochę czasu. Od czasu pojawienia się w budynku chłopiec i Jeżyk stali się nierozłączni. Do tego stopnia, że Piotruś brał Jeżyka ze sobą do sali na czas snu, co stanowiło wyjątek. Z reguły wszystkie zabawki wracały na noc na regał.
Niepostrzeżenie narodziła się niezwykła więź pomiędzy chłopcem a jego pluszowym przyjacielem.
Pewien niepokój i obawy pojawiły się w chwili, w której zbliżał się termin opuszczenia przez Piotrusia murów szpitala. Nie umiał on sobie wyobrazić rozstania z Jeżykiem. Rodzice chłopca również. Znaleźli rozwiązanie, dzięki któremu chłopiec zabrał swego towarzysza ze sobą do domu.
Większość Czytelników mogłaby w tym momencie odetchnąć z ulgą i cieszyć się szczęśliwym zakończeniem historii. Nic bardziej mylnego. W trakcie pobytu w domu okazało się, że jest coś, co wywołuje u chłopca reakcję alergiczną. Podejrzenie padło na Jeżyka, którego wypełnienie mogła stanowić wełna. A na wełnę Piotruś miał uczulenie…. Los cudownego, pluszowego towarzysza znów stanął pod znakiem zapytania. Chłopiec i Jeżyk musieli zostać rozdzieleni.
Na jak długo?
Jak znieśli rozłąkę?
Jak ta rozłąka się zakończyła?
Nie Kochani, nie chcę zdradzać Wam całej opowieści. Bardzo bym chciała, abyście poczuli się zachęceni do sięgnięcia po tą niezwykłą książkę.
A jeśli dotrzecie do końca opowieści, ostatnia strona z pewnością Was wzruszy. Pojawia się na niej zdjęcie dwuletniego wówczas synka Autorki, obejmującego opisywanego przez nią pluszowego bohatera. Alicja Podgrodzka dzieli się z Czytelnikami historią ze swojego życia, najprawdziwszą i poruszającą w swej autentyczności.
Ilekroć sięgam po tę publikację i docieram do ostatniej strony, uśmiecham się ze wzruszeniem. Czuję wdzięczność oraz radość, iż Alicja znalazła w sobie siłę, energię i moc, aby obdarować czytelników tą piękną opowieścią.
Autorka opowieścią o Jeżyku postanowiła pomagać na kilka sposobów.
1.) dając czytelnikowi wiele okazji do rozpoczęcia rozmów o prawidłach życia, uczuciach, emocjach, radzeniu sobie z wyzwaniami oraz trudnościami
2.) przekazując 1 zł z każdego sprzedanego egzemplarza książki na rzecz wewnątrzmacicznego leczenia przepukliny oponowo-rdzeniowej płodu na Oddziale Patologii Ciąży Katedry i Oddziału Klinicznego Ginekologii, Położnictwa i Ginekologii Onkologicznej w Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Bytomiu. Decyzję tę Autorka tłumaczy słowami:
“Wiem, co to znaczy stracić swoje nienarodzone dziecko. Ta tragedia spotkała mnie dwukrotnie. Znam strach o każdy dzień życia maleńkiej istoty w łonie mamy, uporczywe wyczekiwanie, czy dziś się jeszcze poruszy, i pełne nadziei wpatrywanie się w monitor ultrasonografu, że może jednak serduszko jeszcze bije… Ale znam też wolę walki, moc modlitwy i możliwości współczesnej medycyny. Dlatego chcę wspierać leczenie dzieci w życiu płodowym.”
3.) przekazując egzemplarz swojej książki na licytację w ramach 27 finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (link do trwającej aukcji znajdziecie TUTAJ)
Czy może być coś piękniejszego niż pomaganie poprzez nie tylko cudowną, wzruszającą i ważną opowieść, ale też poprzez wspieranie innych dzieci za pomocą kwoty przekazywanej ze sprzedaży książki na rzecz ich zdrowia?
Alicja, ogromnie dziękuję Ci za podzielenie się historią ze swojego życia i z życia Twego Synka. I trzymam kciuki za Twoje następne książkowe projekty i publikacje. A drogiej Pani Aleksandrze Włodarczyk za barwne, wymowne i piękne ilustracje.
Już we wrześniu kolejna książka Autorki, o której często będę pisała 🙂
A Was gorąco zachęcam do zaproszenia Jeżyka do swojego domu (możecie to zrobić za pośrednictwem strony internetowej Autorki: alicjapodgrodzka.com).
M!
Zdjęcia: prywatne oraz z książki “Jeżyk zwany Pajacykiem”