“Kostek, nie jedź beze mnie” – czyli opowieść o komunikacji.

Zanim TA książka trafiła do mojego domu, w głowie stworzyłam wyobrażenie historii, którą przyjdzie mi poznać. Myślałam, że będzie to pogodna opowieść o życiu misiów. Czułam, że skłoni do przemyśleń i rozmów z dzieckiem, ponieważ takie są propozycje Wydawnictwa Zakamarki – głębsze niż by się wydawało. Zachęcające do refleksji. Nierzadko poruszające.

“Misia i Kostek” są właśnie taką propozycją. Zarówno dla dzieci (ale tych nieco starszych – sugerowany wiek to 6+), jak również dla dorosłych. Tym ostatnim ta skondensowana w treści i wymowna w grafice historia może parę ważnych, komunikacyjnych rzeczy uświadomić.

Myślę, że korzystnie byłoby ją przeczytać najpierw samemu, a następnie z dzieckiem. Aby znaleźć w sobie gotowość do poprowadzenia rozmowy w wyznaczonym przez dziecko kierunku. Nawet jeśli młody człowiek nie nada takiego kierunku, myślę, że warto by było powiedzieć mu o tym, jak ważną rolę w życiu odgrywa OTWARTA komunikacja, świadomość własnych potrzeb, pojawiających się w nas uczuć, tęsknot, pragnień.

“Misia i Kostek” to książka Wydawnictwa Zakamarki, której autorką i ilustratorką jest Anna Hoglund.

Bardzo podoba mi się jej wielkość. Zakamarkowa nowość bez problemu zmieści się w torebce, a jej twarda oprawa sprawi, że będzie mniej podatna na uszkodzenia.

W czterech bardzo wymownych rozdziałach poznajemy historię (jak można się domyślić) związku, relacji pomiędzy Misią i Kostkiem. Wiemy, że mieszkają w jednym domu i mają swoje rytuały. Jednym z ważniejszych jest wspólne picie przedpołudniowej kawy.

Pewnego dnia podekscytowany Kostek informuje Misię, że… wyrusza w podróż. SAM. Opisuje swej towarzyszce plan swej podróży, snując wizję cudownej wyprawy. Zaskoczona bohaterka początkowo nie reaguje na tą poruszającą dla niej nowinę. Chwilę przed opuszczeniem przez Kostka domu, woła zrozpaczona, iż chce wybrać się w podróż razem z nim. Niestety ta propozycja jest dla Kostka niemożliwa, ponieważ zaplanował on samotną wyprawę.

W dalszych rozdziałach mamy możliwość towarzyszyć Misi, która z dnia na dzień coraz bardziej pogrąża się w rozpaczy. Targają nią silne emocje: złość pomieszana z żalem, poczuciem pustki, niemocą, smutkiem, tęsknotą. Stan psychiczny głównej bohaterki idealnie odzwierciedlają ilustracje, które ukazują, jak jest jej ciężko.  Kilka stron obrazuje ciemność, jaką Misia odczuwa w swej codzienności. Stan porównywalny z przygnębieniem, chandrą a nawet depresją. Misia bowiem nie ma ani sił ani chęci, by podjąć jakąkolwiek aktywność w celu podtrzymania rytuałów, które wypracowała wspólnie z Kostkiem.

COŚ zmienia się w nastawieniu Misi w chwili, gdy otrzymuje od Kostka list z podróży. Uświadamia sobie, że jej towarzysz o niej pamięta.  W nadesłanej korespondencji informuje on Misię, gdzie aktualnie przebywa. I, co najważniejsze, zapewnia, że wróci.

W Misi rodzi się nadzieja. Powoli budzi się z letargu, w który wpadła po wyjeździe ukochanego. Wciąż za nim tęskni, jednak wraca do swych codziennych aktywności. Czeka… czeka, aż jej Kostek wróci.

Tak też się dzieje.

Pewnego dnia drzwi domu się otwierają i wchodzi rozemocjonowany Kostek, który szczęśliwie wrócił z podróży i przywiózł swej ukochanej prezenty.

Dopiero teraz docierają do Misi, z wielką intensywnością, nagromadzone w czasie nieobecności Kostka emocje. Ilustracje idealnie oddają stan, w jakim bohaterka znajduje się po powrocie swego towarzysza. W przenośni i dosłownie ogarnia ją wściekłość. Bohaterka potrzebuje bardzo dużo czasu, aby poradzić sobie z natłokiem myśli i uczuć, które jej towarzyszyły w czasie nieobecności Kostka i uległy uwolnieniu po jego powrocie.

Po dłuższym czasie Misia wraca do równowagi. Czuje się lepiej. Na tyle lepiej, aby podjąć decyzję, której Kostek z pewnością się nie spodziewa. Jaką? Przekonacie się, gdy sięgniecie po tą naprawdę ciekawą opowieść.

Czym dla mnie jest najnowsza książka Wydawnictwa Zakamarki?

Doskonałym przykładem na to, jak ważna i potrzebna jest jasna, otwarta komunikacja. Każda relacja (czy to partnerska, czy koleżeńska, czy rodzicielska) wymaga wkładu, pracy, pewnego wysiłku. Jej ważnym elementem jest świadomość istnienia własnych potrzeb oraz emocji rodzących się w wyniku ich zaspokojenia bądź omijania.

W relacji ważna jest WYMIANA, polegająca na tym, że jedna osoba opowiada o sobie, a druga nie tylko ją słucha, ale przede wszystkim SŁYSZY to, co chce ona przekazać. 

Relację wzmacnia brak planu na komunikację, czyli otwartość na przyjęcie tego, co bliska osoba chce nam przekazać. Warto pracować nad umiejętnością wsłuchiwania się w słowa, przeżycia, emocje, potrzeby naszego rozmówcy bez poddawania ich interpretacji, zwykle zgodnej z naszym podejściem do życia, wyzwań i problemów. Bez przesiewania słów przez sito swego światopoglądu, osobowości i temperamentu.

Komunikację wzmacnia gotowość do wprowadzania zmian w swoim postrzeganiu drugiej osoby oraz dotychczasowym reagowaniu na zasłyszane słowa, zdania. Na okazane gesty, mimikę. Bez wykorzystywania technik manipulacyjnych, podtekstów, aluzji. Bez wieloznacznych zdań, które, zgodnie z intencją nadawcy, powinny skłonić odbiorcę do zmiany w zachowaniu, myśleniu, działaniu. Bez ukrytych celów. Bez pragnienia wywierania wpływu.

Prawda jest taka, iż ten rodzaj otwartej komunikacji wymaga ogromnego wkładu własnego oraz pracy z obu stron. Wymaga samoświadomości i dojrzałości emocjonalnej. Wymaga zgody na to, że  w swych założeniach i oczekiwaniach względem drugiej osoby możemy się mylić. Wymaga otwartości na dostrzeżenie jej taką, jaka jest w rzeczywistości a nie takiej, jaką chcielibyśmy widzieć. A to z kolei wymaga… ODWAGI.

Czy warto pracować nad taką dojrzałą, otwartą, autentyczną komunikacją? Moim zdaniem WARTO.

Dlaczego? Myślę i czuję, że wówczas pomiędzy ludźmi byłoby mniej niedomówień, żalów, oczekiwań, wyobrażeń na temat drugiej strony. Więcej natomiast byłoby akceptacji dla bliskich nam osób.

Być może gdyby taka właśnie, otwarta komunikacja miała miejsce, historia Misi i Kostka potoczyłaby się zupełnie inaczej.

Gorąco zachęcam Was do poznania tej opowieści, której ważną częścią, uzupełniającą treść są ilustracje. Grafika doskonale odzwierciedla wymowne, krótkie zdania, pozostawiając sporo miejsca na interpretację czytelnika.

Jestem bardzo ciekawa, co Wy odnajdziecie w historii Misi i Kostka. Już teraz życzę Wam odkrywczej lektury i zachęcam do podzielenia się wrażeniami z niej w komentarzu do mojego wpisu.

Dodam, że czytałam tę książkę z Lilą kilka razy. Z jej inicjatywy. Ta publikacja ma dodatkową funkcję – wspiera w nauce czytania. Pewnego popołudnia Lila po prostu po nią sięgnęła i samodzielnie przeczytała.

Pozdrawiam Was Kochani serdecznie i zachęcam do pracy nad budującą, wzmacniającą i akceptującą różnice komunikacją.

M!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *