Mama, przyszła poczta…. czyli czytamy “Listy od Feliksa”

W dzisiejszym wpisie chciałabym Wam pokazać książkę, która jest kolejnym naszym przyjemnym odkryciem 🙂 Zamówiłam ją, jak to zwykle u mnie bywa, z ciekawości. Czytałam na jej temat przychylne komentarze. Kierowana ciekawością, postanowiłam zaprosić do naszego domu Feliksa. Co to za radość gościć tego małego podróżnika w naszych skromnych progach 🙂

Gdy odebrałam paczkę z zamówieniem książkowym, było już późno, więc Lila nie miała możliwości, aby obejrzeć swoje nowości. Feliksa pokazałam jej z samego rana (nie był to może najlepszy pomysł, ponieważ, jak się później okazało, wyjście do przedszkola, stało się niezwykle trudne. Lila książkę dosłownie pochłonęła :)). Siedziałyśmy w pokoju – ja czesałam Lilci włosy, a ona przeglądała poszczególne strony i wyjmowała z kopert napisane przez tytułowego bohatera listy.

Kim jest Feliks?

Małym pluszowym zającem, który zgubił się swojej właścicielce (kilkuletniej Zosi) na lotnisku. Dziewczynka wraz z rodzicami wracała z wakacji. W pewnej chwili spostrzegła, że nie ma jej ukochanego przyjaciela. W tym momencie, gdy pierwszy raz czytałam Lilci tę opowieść, ona od razu zabrała się za poszukiwania Feliksa na opisywanej  przeze mnie stronie. Szybko go znalazła. Siedział obok brązowej walizki, gotowy wyruszyć w podróż swojego pluszowego życia 🙂

Kolejne strony opisują bardzo zażyłą relację, jaka rozwinęła się między Zosią a Feliksem już od momentu jej narodzin. Dotykają świata jej uczuć i ogromnej rozpaczy z powodu zniknięcia bliskiego przyjaciela. Opisują pustkę i smutek, które zagościły w jej życiu, gdy zaginął.

Z początkiem roku szkolnego na małą Zosię po powrocie do domu czeka niespodzianka. Zaadresowana do niej koperta.

Po odwróceniu koperty na drugą stronę, dziewczynka przeczytała, kim jest nadawca. Okazało się, że był nim jej Feliks, który napisał długi, wypełniony ilustracjami list.

Tłumaczył on Zosi, że zgubił się na lotnisku i trafił do samolotu, który przetransportował go do Londynu, Dzięki temu Zosia mogła się dowiedzieć czegoś więcej o tym dużym mieście i mieszkającym w nich ludziach.

Od tego czasu dni Zosi były wypełnione gorączkowym oczekiwaniem na kolejne listy od jej przyjaciela. We wrześniu Feliks meldował się już z Paryża, w którym zachwycał się Wieżą Eiffel’a, bagietkami i grą w boule. Dodatkowo posługiwał się kilkoma popularnymi zwrotami w języku francuskim. W ramach pamiątki wysłał Zosi swoje zdjęcie – w szykownym berecie, z bagietką pod pachą, stojąc przed popularną Wieżą Eiffel’a.

Pod koniec września Feliks dotarł do Rzymu, którego uroki z przyjemnością odkrywał i opisywał swojej przyjaciółce. Dziewczynka była pełna obaw o to, czy uroczy zając wróci do niej. W liście zapewniał, że tak się stanie. Nim jednak to nastąpi, bohater miał chęć poodkrywać jeszcze parę uroczych zakątków. W październiku przywitał go upalny Egipt z piramidami. Z Egiptu Zosia otrzymała zarówno list, jak również rozrysowany tajny plan piramidy. W listopadzie dziewczynka cieszyła oczy przesyłką z Afryki. Bardzo podoba mi się przekaz i przesłanie, które płynie z rozdziału poświęconego wizycie w Kenii. W miesiącu, w którym Zosia otrzymała swój afrykański list, wraz z klasą odbyła wycieczkę do ZOO. Pracujący w nim strażnik opowiedział jej o potrzebie objęcia słoni ochroną, ponieważ dla niektórych ludzi bardziej liczy się kość słoniowa niż ich życie. Lubię książki, w których porusza się temat ochrony praw zwierząt, zwracając uwagę na ich los. Nie jestem zwolennikiem straszenia, wzbudzania lęku. Jednak mówienie w sposób delikatny o sprawach ważnych, także poprzez lekturę, uważam za niebywale cenny.

Ostatni, grudniowy przystanek nasz bohater ma w Ameryce. Przebywając w niej opisuje Zosi najważniejsze dla siebie miejsca (w tym Statuę Wolności) oraz wrażenia z wizyty w tym ogromnym kraju. W grudniu Zosię, jej rodzeństwo i rodziców odwiedza ciocia, która właśnie wróciła z Ameryki. Przywozi wszystkim pamiątki i opowiada o swoich przygodach. Zosia otrzymuje od niej małą figurkę Statuy Wolności, o której wspominał Feliks w swoim liście.

Największa radość spotyka dziewczynkę w Mikołajki. Wieczorem ktoś puka do drzwi. Po ich otwarciu oczom wszystkich ukazuje się mały, pluszowy podróżnik. Wrócił 🙂 Z walizką pełną skarbów i pamiątek oraz ogromem historii do opowiadania 🙂

Feliks przywiózł swojej przyjaciółce również walizeczkę z naklejkami z poszczególnych krajów, między innymi z Nowego Jorku:

Po “Listy od Feliksa” warto sięgnąć z bardzo wielu powodów. Pokrótce je wypunktuję, jeśli jeszcze nie czujecie się do tej pozycji przekonani :):

1.) To książka atrakcyjna pod względem formy, jak również treści. W sposób niezwykle pomysłowy oswaja dziecko z tradycyjnym sposobem komunikowania się. Wszystkie koperty są bardzo wiernie odtworzone – możemy znaleźć na nich zarówno stempel, jak i znaczek. Dodatkowo dzięki książce możemy się uczyć sposobu adresowania kopert oraz rozróżniania pojęć: nadawca – odbiorca

2.) Z tą książką można rozpocząć przygodę podróżniczą – poznając największe kraje, ich stolice a także zabytki, atrakcje, miejsca warte zobaczenia, regionalne przysmaki, zwyczaje. Dziecko nie zdąży się znudzić ilością informacji, ponieważ część z nich zawarta jest w pomysłowo przygotowanym liście, a pozostałe są bardzo zgrabnie i ciekawie zamieszczone na poszczególnych stronach książki.

3.) Dzięki książce możemy również oswoić pojęcie czasu (pierwszy list od Feliksa przychodzi w sierpniu, a ostatni w grudniu – dzięki czemu można utrwalać poszczególne miesiące, daty, sposoby ich zapisywania).

4.) Książka porusza również tematykę obrony praw zwierząt. Opisuje świat uczuć (lęków, obaw, tęsknoty, smutku, radości), które budują codzienność głównej bohaterki. Dzięki temu można z dzieckiem rozmawiać na bardzo wiele tematów.

5.) To po prostu piękna, ciepła, interesująca książka o sile i potędze przyjaźni, serdeczności, bliskości i tęsknocie.

Jeśli jeszcze nie wiecie, Listy od Feliksa doczekały się kontynuacji. Można zatem zaopatrzyć dziecięcą biblioteczkę w “Nowe listy do Feliksa”, który tym razem wyrusza do…. przeszłości. My tę książkę już mamy. Lila dostanie ją na Dzień Dziecka. Jestem przekonana, że będzie radość 🙂

 

Bardzo mnie cieszy, że dzięki tak wielu książkowym publikacjom, mam możliwość wyruszać z Lilą w tak ciekawe, równoległe światy 🙂 Was również do takiej podróży gorąco zachęcam 🙂

M!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *