Lilcia, chodź pobawisz się tabletem…

Kiedy Lila pierwszy raz chwyciła w swoje ręce tę pomysłową książkę Wydawnictwa Kinderkulka,  przez pewien czas uważnie  jej się przyglądała. Wyglądem przypominała telefon a wielkością tablet (ponieważ tego drugiego nie używamy, bliższy jest Lilci obraz telefonu). Jej uwagę zwróciły znajome ikonki zaznaczone na górze okładki (poziom naładowania baterii, sygnał połączenia internetowego) oraz na dole (miejsce na mały paluszek, który z zaangażowaniem robi zdjęcia). W pierwszym kontakcie z tą niezwykłą książką można zwrócić uwagę na bardzo solidnie wykonaną okładkę – grube, tekturowe strony służące do wielokrotnego użytku.

Po otwarciu książki oczom czytelnika ukazują się narysowane przyciski z poleceniem “Podaj kod”. 

Lila długo nie przechodziła do następnej strony. Kładła swoje palce na poszczególne literki, uprzednio nazywając je zgodnie z tym, co zdążyła sobie utrwalić (wow, jaka to wielka wartość dodana tej książki – można pobawić się w odczytywanie literek i je utrwalić. Można też pójść o krok dalej, dorysować własne literki i umieszczać w miejsce tych, które już się tam znajdują. Można z nich tworzyć sylaby. To jednak mój spontaniczny pomysł na dodatkowe wykorzystanie możliwości, jakie daje ta cudowna publikacja).

Kolejna strona ukazuje nam, jaki jest wymagany kod – to imię głównego bohatera: T E K, czytane po skosie.

Z każdą kolejną stroną czytelnik ma szansę odkryć, że poziom naładowania baterii słabnie i stopniowo jej ubywa (proszę, jak “przy okazji” można ćwiczyć spostrzegawczość :)).

Kim jest TEK i dlaczego stał się bohaterem książki?

TEK jest małym dzieckiem – jaskiniowcem, który większość swojego czasu (a może nawet życia) spędza “w swoim jaskiniowym pokoju, przyklejony do telefonu, tabletu albo konsoli do gier“. To gorliwy użytkownik i odbiorca nowych technologii. Jego przyjaciele w rozmaity sposób próbują zachęcić go do opuszczenia swego domu i wspólnej zabawy. Gry w piłkę. Biegania, skakania, wspólnych spacerów. TEK dniami oraz nocami siedzi i niczym zahipnotyzowany, oderwany od rzeczywistości spogląda w ekran (telewizora, telefonu). 

Wieczorem i w nocy, gdy jest już ciemno, dom TEKA rozjaśnia wielka łuna wytworzona przez używane urządzenia elektroniczne. Przyjaciele jaskiniowca nie są w stanie podziwiać zdobiących niebo gwiazd. Łuna zdecydowanie przesłania im widok.

Sytuacja, która się wytworzyła, staje się powodem konfliktów pomiędzy rodzicami chłopca. Mama TEK’a złości się na jego tatę, który (jak mu zarzucała) “wynalazł ten Internet”.

Rodzice są tą sytuacją zmęczeni, poirytowani i sfrustrowani. Czują bezsilność (w tych fragmentach można bardzo dokładnie przedstawiać dziecku świat uczuć, opisywać emocje). Nie wiedzą, co mogą zrobić, aby ich syn wrócił do świata żywych. “Przecież on żyje” – mógłby ktoś powiedzieć. Bliższe prawdy byłoby określenie, że on “wegetuje”. Jest niczym robot, mechanicznie odtwarzający wyuczone zachowania. Wokół niego toczy się życie, a on nie ma chęci, by się temu przyjrzeć. Umykają mu uroki związane z przemijalnością pór roku (zabawy na śniegu, lepienie bałwana, kąpiel w jeziorze, serdeczna, wesoła rozmowa, wygrzewanie się na słońcu).

Ucieka mu czas. Przyjaciele bardzo się o niego martwią. Zależy im na odzyskaniu TEK’a takiego, jakiego znali wcześniej, przed pojawieniem się nowych technologii.

Rodzice próbują coraz bardziej radykalnych środków. Bez rezultatów.

Pewnego dnia, z pomocą rodzicom i przyjaciołom TEK’a przychodzi miejscowy, pobliski wulkan – Wielki Wybuchacz. Jego erupcja powoduje, że bohater tej książki opuszcza swoje przytulne gniazdko. Wydostaje się na światło dzienne. Oraz, co najważniejsze, traci połączenie ze światem wirtualnym.

Przez pewien czas TEK leży oszołomiony na trawie i upaja się towarzyszącymi temu uczuciami, wrażeniami. Jego zmysły na nowo zaczynają  pracować. Czuje ciepło promieni słonecznych na swoim ciele, łaskotanie przyjemnych w dotyku źdźbeł trawy. Upaja się przyjemnym dla nosa i mózgu powietrzem. Wraca…. do świata, na nowo dostrzegając jego piękno, kolory, dźwięki. Ponownie zacieśniając więzi z przyjaciółmi i bliskimi sobie osobami. Przypomnia sobie, jak smakuje najprawdziwsza zabawa. Warto było czekać na takiego TEK’a. Rodzice i przyjaciele odzyskali TEK’a, a TEK odzyskał…. swoje życie. Tu i teraz. Uważne i obecne.

Ta książka to coś więcej niż tylko tabletowa, niezwykle pomysłowa forma. To bardzo wartościowa treść, obrazująca bolączki, z którymi zmagają się zarówno mali, jak i duzi odbiorcy tzw. nowych, współczesnych technologii. Uzależnienie od korzystania z mediów to temat, który warto wziąć pod lupę i bliżej się mu przyjrzeć. Osobiście nie jestem zwolennikiem zupełnego odsuwania dziecka od tego, co będzie mu w przyszłości towarzyszyć. Warto jednak, by umiało ono korzystać z mediów w sposób wyważony, wiedząc, jakie cenne informacje można dzięki nim pozyskiwać oraz jak z nich korzystać.  Kiedyś byłam przeciwniczką bajek oraz korzystania przez dziecko ze sprzętów elektronicznych. Dziś nieco zmieniłam zdanie. Uważam, że nasza mądra i rozsądna pomoc, towarzyszenie małemu człowiekowi w odkrywaniu nowości, jakie niosą ze sobą nowe technologie to lepsza droga, niż zupełne od nich odcięcie (poza tym bardzo lubię chwile, kiedy po męczącym dniu, mogę na chwilę usiąść obok Lilci, nic nie mówić i wspólnie oglądać jej ulubione odcinki Świnki Peppy. Ona również bardzo lubi czas wspólnie w ten sposób spędzony). Uważam, że bardzo ważne w tym wszystkim to, jak często i w jaki sposób my sami korzystamy z telefonu, komputera, tabletu. Jeśli dziecko większą część czasu obserwuje nas wpatrzonych w ekran, z pewnością będzie miało większą pokusę, by zaglądać do tego magicznego świata, który mu nas zabiera.

Jeśli będziecie kiedyś potrzebowali porozmawiać z dzieckiem na temat rozsądnego korzystania z rozmaitych sprzętów, tabletowa książka “TAB” będzie idealną do tego zachętą. Polecam gorąco 🙂

M!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *